22.12.2009

to chociaż coś napiszę

rok się kończy

piękny rok :)
2009
Zdecydowanie był to jeden z lepszych, fajniejszych, ciekawszych...no najlepszy był i już! :)
Począwszy od stycznia, kiedy to postanowiłam postawić na zmiany
Udało się!
pogodzona ze sobą i ze światem chciałam ...
chciałam się temu światu nieco lepiej przyjrzeć

...a więc podróże!
Nowy rok powitałam na Trafalgar Square z eM. Chwil kilka w Londynie, tłok, myśli natłok, długie spacery i rozmowy przy bulwarze...
nie pomogły...a mi nie przeszkodziły
fundament stałych cech w budowie
w maju już sama choć nie sama pojechałam do Paryża. Pachnie mi wiosną, konwaliami, ciepłą mgiełką...było wspaniale :)
potem Kraków, dziwne, sercowe, wewnętrzne zatrzęsienie-przypomnienie, które było w efekcie miłym hmmm....doświadczeniem, bo dało mi to wiele miłości do siebie:) ogarnęłam się elegancko:)
Kraków
ogromny urok
padł na mnie padł :)
Piękne chwile, inspiracje, opowieści... nie sposób wymienić, ja czuję magię.
wszystko to na odpowiedniej płaszczyźnie porozumienia...ja to tak odbieram przyjemnie. No i Ma :*
czas mijał, a ja, miesiąc po miesiącu ... Odnalazłam pasję, która dawała i daje ogromną frajdę i spełnienie ... już od samego początku czyli od lutego
cyk cyk
samozadowolenie jest potrzebne, lecz szybko zorientowałam się, że w odpowiedniej dawce jedynie - dozowane przez rozprute ego
chęć poznania
podróże
te małe i te duże
w międzyczasie mnóstwo koncertów, festiwali i oddawania emocji poprzez taniec, ruch, przemieszczenie, doznania, poznania, męczących czasem chwil...by się czymś chwilę nacieszyć...
zauważyłam przez to, że jestem dosyć odporna w ekstremalnych warunkach. Klnę wtedy pod nosem jak szewc, ale się nie poddaję.



odnalazłam twarze
teraz jest to moim przekleństwem ponieważ widzę je w każdym przedmiocie
byłam z tym u specjalisty < taaa, jaaaasne >, powiedział, że jeśli nie ma to bezpośredniego wpływu na moją percepcję świata i oceny go trzeźwym okiem, to mogę jedynie się cieszyć z tak przyjemnych - jak to określam - wrażeń wzrokowych. Czasem nawet się tym dzielę tu.


potem lato
moja ulubiona pora roku
cie-peł-ko-cham-am-am

Rumunia... znacząca wyprawa w góry, morze, plaża, śmiech, zabawa, chwile grozy, znudzenia, znużenia, kłótnie, niedomówienia, nocne rozmowy, pełne uroku zdziwienia (Rumunia jest baaaardzo ciekawa)...i nieodstępujące poczucie zadowolenia że jest się właśnie tu a nie gdzieś indziej:))) i ten zapach słońca na skórze Wspaniałe 16 dni :)

festiwale, koncerty, wyjazdy, interakcje w Piotrkowie-których nigdy nie zapomnę :)...działo się tego w tym roku naprawdę bardzo wiele. Praktycznie wszędzie pociągami, pekaesem rzadko, jeszcze rzadziej stopem ... się jedzie!Lub w PT to na piechtę:)


Nastała jesień
Vicky Cristina Barcelona
...
a potem
postanowiłam przystopować, pozwolić chwilom i rzeczom zachować równowagę. Chciałam odpocząć...czując, że ciągle mi czegoś brakuje...wiadomo czego...nie bez lęku, a ja bardzo płochliwa jestem...
nie zdążyłam się obejrzeć
przystanęłam
przystałam
przystanęłam
a fala zbierała
porwała
i na koniec roku uderzyła z wielką siłą odzierając mnie ze złudzeń
zapytałam: gdzie ja jestem?
wynurzyłam się
wzrok jakby ostrzejszy
równowaga odzyskana
i nigdy mi się to nie znudzi
bo pytań zawsze mam wiele


< tu ogromny uśmiech skowronkowy >



a jak będzie?
będzie pięknie :)
jakby się nie działo

nowy rok nadchodzi
2010

2 komentarze:

  1. ... no to bardzo się cieszę:), równowaga musi być zachowana we wszytkim, szczęśliwego Nowego Roku!!

    OdpowiedzUsuń
  2. dokładnie
    równowaga :)
    uciecha
    szczęśliwego i udanego nastepnego FeliannoDomini 2010 ;]:)

    OdpowiedzUsuń