17.06.2009

INTO THE WILD

Chris McCandless Pictures, Images and Photos
Aleksander Supertramp - samoobsługa zrobiona przed "domkiem" na Alasce niedługo przed śmiercią


Oglądam całą masę filmów. Zdecydowanie jest to zajęcie, które potrafi mnie pochłonąć na kilka godzin. Choć jak zostało wczoraj stwierdzone "pewne czynności trzeba wykonywać w ruchu...niestety", na szczęście nie wszystkie, więc łączę przyjemne z przyjemnym oglądając filmy-leżąc;] Wczoraj obejrzałam film Seana Peana "Into the wild", który niejako jest odpowiedzią na pytanie: jak można żyć poza społeczeństwem, bez dowodu osobistego, bez pieniędzy...jednocześnie nie będąc wyrzutkiem społecznym, łobuzem;] ??? W przypadku Chrisa McCandlessa, głównego bohatera tego filmu drogi, był to bardzo świadomy wybór. Cała historia tego człowieka, uwikłanego w przeszłości, dręczonego wspomnieniami z rodzinnego domu jest niezwykle ciekawa i pokazuje trochę inny obraz młodego Amerykanina, który sprzeciwia się panującym na świecie zasadom konsumpcjonizmu i ogólnej pustce duchowej codziennego życia. Po ukończeniu studiów oddaje na cele charytatywne całe swoje oszczędności, wyrzuca lub niszczy wszystkie przedmioty przynależności społecznej i udaje się w podróż po stanach, a jego głównym celem staje się Alaska. W film wplatane są cytaty z książek, które nasz bardzo inteligentny bohater czytuje całymi tonami. Z książką się nie rozstaje. Historia ta opowiadana jest z perspektywy bohatera oraz perspektywy jego siosty, która komentuje jego nieobecność nie mając od niego absolutnie żadnych wieści. Czuć bliskość rodzeństwa i pełne zrozumienie siostry...Film jest dobrze zrealizowany, czasem wieje amerykańszczyzną-której nie znoszę, lecz są to dosłownie chwile...dobrze dobrana muzyka, fajny poplątany montaż, dobre zdjęcia, reżyseria, postaci z krwi i kości...film oceniam wysoko.
Zmagania z naturą, zmagania z samym sobą, zmagania z samotnością, zmagania z przyziemnością...pisanie pamiętnika, polowania, wędrówka i bycie ze sobą, tylko ze sobą. Historia na pewno ekstremalna, wyrazista i wciągająca.
Ciężko mi było uwierzyć, że film produkcji amerykańskiej zakończy się śmiercią Chrisa (sam nazwał się Aleksandrem Supertrampem ;]) Byłam pewna, że historia skończy się dobrze i jak zwykle polecą dolary z nieba, ale ... Dopiero napisy na końcu filmu uświadomiły mnie, że Chris żył naprawdę, a ten film jest ekranizacją książki Jona Krakauera napisanej w 1996 roku 4 lata po śmierci głodowej Chrisa na pustkowiu Alaski...miał 24 lata
Film mnie nie wzruszył, lecz dał do myślenia. No dobra, może trochę wzruszył;]Dla mnie to opowieść o wspaniałym, wolnym człowieku, który za nic ma konwenanse i przede wszystkim chce poznać siebie. Film idealizuje tę niebywałą osobę, lecz mi to osobiście w ogóle nie przeszkadza. Mam pełne zrozumienie dla tego, że mógł być właśnie taki. Wiele spraw poruszanych w tym filmie jest mi bardzo bliskich i w większości zgadzam się z konkluzjami bohaterów. Dla mnie to coś więcej niż ckliwa historia, nawet to trochę niebezpieczne wszystko dla mnie...mam ciągle w głowie myśl o porzuceniu wszystkiego co mam teraz i tu by udać się w podróż...a właściwie to żyć!...połamać dowód osobisty, który jest niejako formą transakcji-sprzedania siebie władzom za złudną ochronę i korzyści...wyzbyć się potrzeby posiadania, a czerpać przyjemność z przebywania w przyrodzie i na ziemi, która niewątpliwie potrafi dostarczyć niebywałych emocji. Nie jestem jednak aż takim samotnikiem, wolałabym z ukochanym facetem (mam nadzieję, ze już się urodził :P) pojechać gdzieś "ogórkiem", zostać jakiś czas do momentu, kiedy droga znów by mnie wzywała do siebie słodkim szu szu :)I tak po prostu sobie żyć. W miłości, szacunku, zgodzie i pokorze.
Póki co podróżuję asekuracyjnie:) Kto wie? może kiedyś wyruszę w trasę, a może osiądę na stałe w PT? Dwie bardzo skrajne dla mnie propozycje z katalogu - życie;]Wybór zależny tylko i wyłącznie ode mnie. Za tę świadomość dziękuję :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz